sobota, 24 listopada 2012

9. Mamusiu gdzie jest tatuś?


-Ahh w końcu spokój i cisza. Liam na siłowni, Niall na hawajach z Jessie, dzieciaki u Jeremiego, Louis z El. - powiedziała blondynka.
-Tak. - odparł jej lokowaty chłopak, a właściwie to mężczyzna, który prawdę mówiąc był z cher od początku do końca, od kiedy tylko zaszła w ciąże był jej chłopcem na posyłki i nie marudził.
-Coś ty taki spięty jesteś? - zapytała go.
-Kocham cię.
-Ja też cię kocham Harry.
-Ale ja nie kocham cię jak brat kocha siostrę, tylko jak chłopak dziewczynę.
-Ale Harry, przecież ty mnie nawet nie znasz.
-Wiem jaką pijesz kawę, wiem jaki jest twój ulubiony kolor, wiem ile słodzisz, najbardziej uwielbiasz pic czystą, wiem że twoje ulubione czekoladki to te z truskawkami. Wiem o tobie wszystko.
-Harry, ale ja kocham, kochałam Zayn'a. Kochałam tę Jego roześmianą twarz. Jego dźwięczny głos i delikatne dłonie. Kochałam wszystkie pocałunki i spojrzenia. Każdą Jego rzęsę, każdą cząstkę Jego ciała, Jego duszę, Jego oddech. Kochałam, gdy na mnie patrzył, gdy całował ciało wzrokiem i ustami. Kochałam Jego śmiech. Kochałam Go całego i nie wiem czy będę w stanie pokochać kogoś innego równie mocno.
-Wiem, ale wiem też, że nie możesz zasnąć bez kubka herbaty, że mówisz przez sen, wiem, że nigdy nie lubiłaś swojego głosu na nagraniach i zawsze wciskałaś się w swoje jeansy. Nigdy nie pokochasz siebie w połowie tak mocno jak ja kocham cię. Dla mnie jesteś idealna. Nie pozwolę by te małe rzeczy były daleko ode mnie. Jestem zakochany w tobie i wszystkich twoich małych rzeczach.

***

-Chcesz ją potrzymać? - zapytała blondynka.
-Nie jest taka malutka, że boje się, że coś jej zrobie. - odparł.
-Przestań. - chłopak nie pewnie wziął małą Danielle na ręce.
-Oo uśmiechnęłaś się do wujka Harrego. - powiedział.
-Taty. - poprawiła go cher.
-To znaczy, że..
-Tak. - na salę weszli El, Louis, Liam i Niall z JJ.
-ŻENIĘ SIĘ! -krzyknął do przybyłych. Wszyscy zaczęli się cieszyc, że Cher i Harry są szczęśliwi w tym związku o raz, że mała Dan będzie miała ojca.

3 lata później

-Ja Harry Styles biorę sobie Ciebie Cher za żonę i ślubuję Ci miłość wierność i uczciowość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
-Ja Cher Lott biorę sobie Ciebie Harry za męża i ślubuję Ci miłość wierność i uczciowość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
-Od tej chwili jesteście mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.

***
-Mamusiu gdzie jest tatuś? - zapytała malutka dziewczynka, o ciemnej karnacji, oczach i włosach.
-Kochanie, mówiłam ci że nas zostawił. - odpowiedziała jej matka.
-Ale mi nie chodzi o tego prawdziwego.
-W pracy słoneczko.

piątek, 23 listopada 2012

8. chociaż nawet ona nie będzie w stanie nas rozdzielić.


Promienie słońca przebijały się przez rolety. Na łóżku spały jeszcze panna młoda ze świadkową. Obok łóżka ustawione było wysokie lustro, na którym wisiały korale i tego rodzaju biżuteria. Po drugiej stronie pokoju, na szafie wisiało dwie fioletowe sukienki dla druhen, jasno niebieska dla świadkowej, która ładnie podkreślała jej brzuszek i ta jedna jedyna biała.


-Ej chłopaki bo ja nie umiem krawata wiązać! - krzyknął pan młody.
-Stary my też.
-Mogę? - zapukała kobieta w średnim wieku.
-Mamo! Umiesz może wiązać krawaty?
-Oj co by wyście be ze mnie chłopcy zrobili.
-To my już zejdziemy na dół. - powiedzieli zostawiając Niall'a z mamą.
-Jestem pewna, że ją kochasz, ale czy to nie za wcześnie? Ja z twoim ojcem kiedy byliśmy w twoim wieku.. Nawet się jeszcze nie znaliśmy.
-Mamo jestem pewien, że to ona.
-Najważniejsze żebyście byli szczęśliwi.

-Mogę wejść córeczko? - zapytał starszy szpakowaty mężczyzna.
-Jasne.
-Pięknie wyglądasz. Jestem z ciebie taki dumny. Kocham Cię.
-Ja ciebie też.

Stała na końcu długiego białego dywanu. Wyglądała cudownie. Kto by pomyślał, że dziewczyna, która mówiła, że nigdy nie weźmie ślubu właśnie to robi.
-Ja, Niall James Horan biorę sobie ciebie Jessie za żonę i ślubuję ci miłość większą niż do jedzenia, wierności bardziej wierną niż pies i uczciwości małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci, chociaż nawet ona nie będzie w stanie nas rozdzielić.
-Ja, Jessie Johnson biorę sobie Ciebie Niall'u za męża i ślubuję ci miłość większą niż do tatuaży, wierność bardziej wierną niż twoją i uczciwość bardziej uczciwą niż po pijaku oraz to że nawet śmierć nas nie rozłączy.

wtorek, 13 listopada 2012

7. Jakoś sobie poradzimy.


Siedzieli w salonie oglądając jakiś nudny program. On - oparty o jej uda, ona - bawiąca się jego ciemnymi włosami.
-Chciałbym mieć dziecko - szepnął - Co ty na to żebyśmy spróbowali?
-Zayn to jest poważna decyzja, ja mam dopiero siedemnaście lat, a ty dwadzieścia. - odpowiedziała blondynka.
-Ja wiem no ale przecież mamy siebie. Będę ci pomagał.
-Nie poradzimy sobie. - mówiła cher - Przecież studiujesz.
-I pracuję - odparł.
-No właśnie już teraz brakuje ci czasu, a co dopiero kiedy będzie dziecko.
-Będę go miał dla was zawsze. Kocham Cię i nigdy nie opuszczę. Wiesz że możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji.
-Zgoda - powiedziała lekko uśmiechając się.
-No to chodźmy. - mulat wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją w stronę sypialni.

***

-Muszę wam coś powiedzieć.
-Nie, nie my pierwsi . - wtrącili się JJ i Niall. - Jesteśmy razem.
-Oh to cudownie.
-Gratuluje.
-Kiedy ślub haha ?!
-Louis - dostał "plaska" w brzuch od swojej dziewczyny. - Cher ty też chciałaś coś powiedzieć
-Tak.. jestem w ciąży.
-Będziemy ciociami ! - zaczęły piszczeć dziewczyny.
-Będziemy wujkami! - chłopcy wzięli ją na ręce.
-Będę ojcem. - powiedział cicho mulat i podszedł do dziewczyny która aktualnie gościła w jego sercu - Kocham was.

***

-Bambie zobacz jakie ładnie śpioszki w samochodziki.
-Jessie to będzie dziewczynka.
-Macie już imię?
-Jeszcze nie.

W domu.
-Liam kotku czemu płaczesz - zapytała go z troską cher.
-Zerwaliśmy z Danielle
-Czemu? Przecież razem jesteście idealni.
-To dlatego, że ona tak ciągle wyjeżdża w te trasy z zespołami, a kiedy jest to ja się ucze i nie mamy dla siebie czasu.
-Oh Liam.
-Chciałem się z nią żenić.
-Odległość sprawia, że uczucie staje się silniejsze, twoje słowa prawda? - wyszła z pokoju i zostawiła chłopaka samego ze swoimi myślami.

***

-Ohh, ale jestem gruba - powiedziała Cher - Harry zapodaj mi tą kiełbasę z grilla.
-Żresz tą kiełbase, a później mi narzekasz jaka to gruba jesteś. - odpowiedział jej.
-Kobieta w ciąży i narzeczona Niallera mogą. - zaśmiała się Jessie.
-No tak za miesiąc bierzecie ślub. - powiedziała cher.
-Który to już? - zapytał Niall
-Siódmy miesiąc. - odparła.
-A tak w ogóle to gdzie jest Zayn? - zapytała Eleanor.
-O wilku mowa właśnie jedzie. - powiedział Liam.
-Ale dlaczego z nim tam jest Perrie? - zdziwiony zapytał Lou. Zayn podszedł do przyjaciół.
-Cher porozmawiajmy. Ale na osobności. - weszli do domku.
-Słucham.
-Wiesz nie wiem jak ci to powiedzieć, ale ja, ja... ja zakochałem sie w Perrie, znowu.
-Słucham?!
-Kocham Perrie, nie możemy być już razem.
-CO? Obiecałeś, że mnie nigdy nie zostawisz. Zayn ja pod sercem noszę nasze dziecko! Jak ty to sobie wyobrażasz! Nie poradzę sobie sama.
-Tak jakoś wyszło. Przepraszam.
-Przepraszam! Wynoś się! Nie chce cię znać. - zayn wyszedł z domku i od razu pobiegł do samochodu i odjechał. Harry poszedł do domki.
-Co się stało? - przytulił dziewczynę do swojej piersi.
-Zostawił mnie dla niej, powiedział, że już mnie nie kocha. - blondynka krztusiła się własnymi łzami.
-Cii, będzie dobrze. Jakoś sobie poradzimy.

niedziela, 11 listopada 2012

6. usłyszała ciepły i miły głos Trici.


I tak zleciały wakacje, przyszedł wrzesień. Pochmurny, zimny wrzesień. Szkoła April i Emily. Ojciec poszedł na odwyk. Wzięli go siłą. Od tamtej pory Cher i dzieciaki mieszkają u Zayn'a i chłopaków.

***

-Cukierek albo psikus! - krzyknęły dzieciaki.
-Oo a kogo my tu mamy? - powiedział miły starszy pan - Strażaka, księżniczkę, kaczkę, dużego batmana i piątkę dorosłych zombie. Częstujcie się. - pokazał na dużą miskę pełną cukierków.
-Dziękujemy - powiedzieli, gdy schowali już cukierki do swoich torebeczek. - miłej nocy.
Halloween jedno z najfajniejszych świąt, możesz się przebrać, a ludzie nie będą wytykać cię palcami.

***

-W końcu jakiś lżejszy dzień. - powiedział Zayn wracają bardzo wcześnie z uczelni.
-No widzisz. - dostał buziaka.
-Co planujesz na święta? 
-No chyba spędzę je z Jeremym i Katie.
-Aha.

*** 

-Louis spędzisz z nami święta?
-Miałem jechać do Doncaster do rodziny
-To nic, niech oni tu przyjadą im więcej tym lepiej. Powiedz też El, żeby przyszła ze swoją rodziną.

-Liam to co twoja rodzina przyjeżdża do nas?
-Tak, wszystko już załatwione. Danielle też.

-Harold! Anne i Gemma wiedzą na którą mają być?
-Tak, ale mama się pyta czy mój ojczym też może przyjechać?
-No jasne.

-Jessie przyjdź z rodzicami na święta.
-Spoko, im i tak pewnie obojętne gdzie je spędzimy.
-Dziękuje, jesteś kochana.

-Niall, twoi rodzice i bra...
-Tak będą.
-Możesz wziąć jeszcze Emme i inne swoje kuzynki.
-Dobra.

-To przyjedziecie mamo?
-No tak, ale zawsze to ty przyjeżdżałeś, a teraz?
-Bo to ma być taki mały prezent dla Cher i dzieciaków.

24 grudnia, Wigilia

-Chłopcy już jesteśmy! - krzyknęła blondynka
-No to rozbierajcie się i do stołu. - usłyszała ciepły i miły głos Trici.
-Tricia! Jak ja się za tobą stęskniłam - rzuciła się kobiecie na szyję i poszła do salonu - No nie! Chyba sobie jaja robicie! - uśmiechnęła się i popłakała. Było pełno tradycyjnych świątecznych potraw, pęknie udekorowany pokój, dom i ludzie. Obcy ludzie, którzy byli dla niej rodziną. Od dziesięciu lat nie przeżyła takich świąt. Wspólna kolacja, śpiewanie kolęd, otwieranie prezentów.

środa, 7 listopada 2012

5. Jego pocałunki były jak dotyk piórka.


-Dzieciaki jedziecie z nami do Zarish i Aaroosy? - zapytała maluchów Tricia
-Jaasne ! - wykrzyczeli równo.
-No to już zakładać buty. Chodź Timmy ja ci założę buciki. - zaproponował tata Zayn'a. -No a wy nastolaty co macie zamiar robić?
-Ja wezmę Waliyha na zakupy. - powiedziała Doniya. - chcesz się do nas dołączyć Cher?
-Nie ona zostaje ze mną, posprzątamy po objedzie. - zayn przytulił od tyłu blondynkę.
-A więc tak to się teraz nazywa. - cher zarumieniła się.
-Tato - powiedziało równo rodzeństwo malików
-Yasser! - powiedziała poddenerwowana pani malik - Zayn jest dorosłym chłopcem, a Cher dojrzałą dziewczyną, więc nie będą nic robić, bawcie się dobrze dziewczynki. - ucałowała Doniya i Waliyha, niedługo po rodzicach i dzieciakach one również wyszły, a Cher wzięła się za sprzątanie po objedzie, kiedy już prawie  wszystkie naczynia były powkładane Zayn wylał na koszulkę resztkę soku malinowego, po czym została różowa plama.
-Nosz kur..
-Hahahah, idź zdejmij tą koszulkę to ci ją przepiorę.
-Ale zaraz do mnie przyjdziesz. - dziewczyna pokręciła znacząco głową i chłopak udał się na piętro, ona włączyła tylko zmywarkę i dołączyła do mulata. Znalazła go w łazience, siedział na wannie. Cher zmoczyła koszulkę i przeprała ją, a następnie powiesiła ją na suszarce, która znajdowała się nad wanną. Zayn nie zmarnował tej chwili i przysunął bliżej siebie dziewczynę, łapiąc ją za biodra. Blondynka spojrzała mu w oczy, było w nich pożądanie. Po chwili chłopak wstał i delikatnie musnął jej wargi. Ponownie ją pocałował błądząc rękami po jej plecach. Blondynka oddała każdą pieszczotę jaką zaserwował jej mulat. Przejechała wilgotną dłonią po jego rozgrzanej klatce piersiowej.
-Wiesz, że Cię kocham. - wymruczał pomiędzy pocałunkami.
-Wiem. - odpowiedziała. Zayn zaczął tak na nią napierać, aby szła w kierunku jego pokoju. Usiedli na łóżku, on posadził sobie Cher na kolanach i delikatnie pocałował ją w bark. Całował jej szyję i dekolt. Odpiął jej sukienkę i zdjął ją z niej, ale również pozbył się swoich rurek. Leżała przed nim teraz w samej bieliźnie. Malik złapał jej nadgarstki i przygwoździł je nad jej głową. Wargami zaznaczył mokrą ścieżkę od jej czerwonych ust aż po linie majtek. Pozbył się jej i swojej bielizny. Zayn zaczął jej dotykać. Był bardzo delikatny. Jego pocałunki były jak dotyk piórka. Całował jej uda i szedł coraz wyżej. Ponownie dotarł do jej ust i w tym samym czasie jednym szybkim ruchem wszedł w ciało blondynki, która przeciągle krzyknęła z bólu, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą mulat zaraz scałował. Zaczął się w niej powoli poruszać. Coraz szybsze ruchy, z chwili na chwile coraz mnie spójne, a bardziej ostre. Obydwoje doszli z głośnym westchnieniem. Zayn wyszedł z Cher i nakrył ich kołdrą. Leżeli w ciszy wymieniając się słodkimi spojrzeniami.
-Zayn, Cher już jestem. - krzyknęła Waliyha, która właśnie weszła do domu - Doniya pojechała do swojego chłopaka, nie przeszkadzajcie sobie, ale mama napisała mi sms'a, że też niedługo będą.
-Może przydałoby się ubrać? - para zaczęła się ubierać, Zayn pomógł Cher z zapięciem od sukienki, przytulając ją do siebie.
-Czy to oznacza, że oficjalnie jesteśmy ra..
-Na to wygląda. - blondynka pocałowała swojego chłopaka w usta i zeszli na dół.

***

-Muszę pani powiedzieć, że naprawdę świetnie pani gotuje.
-Jaka pani, przecież mówiliśmy ci, że masz mówić do nas po imieniu.
-A więc chyba wyjadę od was parę kilogramów cięższa . - zaśmiała się blondynka.
-Cheeeer chodź do pokoju! Coś z Timmy'm - krzyczał Zayn. Wszyscy się tam zaraz znaleźli.
-Zayn podaj mi torbę. - zrobił to co kazała i przytrzymał Timmy'ego w pozycji pół leżącej. A blondynka zaczęła szukać czegoś w torbie. Znalazła to co szukała - inhalator - i przyłożyła Timmy'emu do buzi. -Oddychaj Timmy, oddychaj.
-Dlaczego to nie działa! - zdenerwował się mulat
-Nie wiem zwykle mu pomaga.
-Jedziemy do szpitala. - powiedział ojciec Zayn'a i jak powiedział tak zrobili.

-Ale nas przestraszyłeś młody - powiedział Yasser.
-No, nie rób nam tego więcej. - usiadł obok niego Zayn.

***

-Smutno będzie nam tu bez was. - powiedziała Tricia.
-Mi też, bardzo się do was wszystkich przywiązałam - przytuliła brązowowłosą kobietę - to były najlepsze dwa tygodnie w moim życiu.

piątek, 2 listopada 2012

4. Obiecuję.


-Niedługo wakacje! - ucieszył się Zayn.
-Taak i co w związku z tym? - zapytała Cher.
-A no bo mam taką małą propozycję dla ciebie i dzieciaków.
-Słucham? - uśmiechnęła się
-Chcecie pojechać ze mną do moich rodziców do Bradford na trochę?
-Zayn to jest bardzo urocze z twojej strony, ale nie możemy.
-Czemu?
-A twoi rodzice? Co oni sobie pomyślą kiedy przyprowadzisz do domu jakąś obcą im dziewczyną z trójka dzieci.
-Oni znają całą sytuację, i bardzo chcę was poznać, a szczególnie Safaa chce poznać April.
-Nie.
-April, Emily, Timmy chodźcie do mnie! - krzyknął do maluszków bawiących się przy fontannie. - Chcecie pojechać ze mną do Bradford?
-Taaaaaak!!
-Widzisz teraz nie masz wyjścia, musisz się zgodzić . - mulat ukucnął przy rodzeństwie obiektu jego westchnień i zrobił słodkie oczka.
-No dobrze pojedziemy. - westchnęła.
-Awww uwielbiam cię. - Zayn pocałował ją w policzek.

***

-Mamo, już jesteśmy! - krzyknął chłopak.
-O witajcie, a ty pewnie jesteś Timmy - powiedziała Tricia do chłopca, którego Zayn trzymał na rękach.
-To jest April i Emily - wskazał na dziewczynki - a to jest ...
-Cher, wiem synek, ale jest o wiele ładniejsza niż opowiadałeś. - dziewczyna zarumieniła się. - Dziewczynki chodźcie się przywitać.
Zayn zaprowadził ich do jego pokoju.
-No to ty będziesz spała u mnie z Timmy'm i ze mną, ale spoko ja na podłodze, a dziewczynki z Safąą. 

***

-To ja pani pomogę posprzątać po kolacji. - Cher wzięła resztę talerzy, poszła do kuchni i zaczęła zmywać.
-Nie wiem czy Zayn ci mówił, ale jutro muzułmanie mają takie święto, na które zjeżdża się cała rodzina. - powiedziała pani Malik.
-Nie wiedziałam.
-Musisz byc naprawdę wyjątkową dziewczyną skoro Zayn akurat teraz cię zabrał ze sobą.
-Obgadujecie mnie? - do kuchni wparował Zayn.
-Jak zawsze kochanie, zostawię was samych. - mama zayna wyszła z kuchni i udała się do reszty rodziny.
-No to o czym gadałyście. - przybliżył się do niej.
-O tym, że jutro jakieś święto macie.
-A no tak, nic takiego tylko poznasz moją babcie, wujków, ciocie, kuzynów.. - nic już więcej nie powiedział bo cher zamknęła jego usta pocałunkiem.
-Ou dobra to ja nie przeszkadzam. - powiedziała Doniya wychodząc z kuchni.

***

-No i co nie było aż tak źle co ? - zapytała Waliyha
-Wcale, wasza rodzina jest taka uprzejma i miła.
-Wiesz, Zayn cię lubi, ale tak lubi lubi. Jedna dziewczyna już mu złamała serce i wtedy pojawiłaś się ty, nie zrób mu tego samego.
-Obiecuję.