-Cher, Lucas cię woła. - wyszła z pokoju wypełnionym kolorowymi światełkami i weszła na zadymiony korytarz. W końcu doszła do poobklejanych drzwi.
-Cześć Lu. - usiadła na obdrapanym krześle.
-Mówiłaś, że potrzebujesz szybkiej kasy - przytaknęła - Pójdziesz tańczyć do jakiegoś gościa, zapłacił trzy tysiące funtów. - mężczyzna podał jej karteczkę z adresem.
-Kiedy?
-Jutro o siedemnastej. - dziewczyna pokiwała głową, poszła do garderoby, zmyła wyzywający makijaż i przebrała się w dresy z łatką na kolanie i starą bluzkę jej brata.Wyszła z budynku. Na zewnątrz było ciemno. Drogę do domu oświetlały jej tylko uliczne latarnie. W końcu dotarła pot dom. Dom - oaza spokoju i miłości rodzicielskiej, niestety nie ten dom. Ten od zawsze był inny. Śmierdziało w nim wódką, zawsze były jakieś krzyki albo przepychanki. Weszła tam, jak zwykle po cichu, żeby nie obudzić pijanego ojca. Zdjęła buty i skierowała się na górę do pokoju. Zastała w nim śpiące April i Emily. Po drugiej stronie pokoju na niebieskim łóżku w starej pościeli w samochodziki spał Timmy. Cher wzięła piżamy do ręki i poszła do łazienki się przebrać. Położyła się obok Timmy'ego.
Rano Cher obudziła swoje rodzeństwo, przygotowała April śniadanie do szkoły i razem z Emily i Timmy'm ją do niej odprowadzili. Wracając ze szkoły poszli jeszcze na plac zabaw.
-Jeremy! - rzuciła się Emily bratu na szyję
-Cześć mała. - przytulił ją do siebie - Dzisiaj będziecie u mnie.
-Fajnie! - rozległ się krzyk dwójki brzdąców. Jeremy wziął za ręce rodzeństwo i powolnym spacerkiem szli w stronę jego domu.
Cher została na ławce i cieszyła się słońcem. Wybiła dwunasta. Nagle dziewczyna zobaczyła biegnącą w swoją stronę JJ. Usiadła obok niej na ławce i spojrzała na nią zaszklonymi oczami.
-Zerwałam z Harrym
-Co!? Dlaczego? Przecież ...
-Nie układało się nam.
Dziewczyny przytuliły się i rozmawiały do piętnastej. Jessie odprowadziła Cher do domu.
Dziewczyna zrobiła sobie odpowiedni makijaż, chwyciła torbę z uprzednio przygotowanymi rzeczami i szła w stronę adresu z karteczki. Zapukała do drzwi, otworzył jej nie za wysoki blondyn o niebieskich oczach.
-O cześć to ty miałaś tańczyć dla Zayn'a?
-Na kartce mam zapisane pan Tomlinson.
-Tak, wiem, proszę wejdź. - ładny, przytulny domek. Cher podążyła za blondynem na piętro. - Tu masz łazienkę, a tak w ogóle to ja jestem Niall.
-Cher, a Zayn to ten chłopak dla które .. ?
-Tak. - Cher weszła do łazienki i przebrała się w przygotowane ciuchy, weszła do wskazanego pokoju i od samego progu zaczęła "wdzięczyć się" do mulata, który siedział na ciemnej kanapie tuż na wprost niej. Podeszła do chłopaka, okraczyła go i usiadła mu na kolana. Podobało jej się jak na nią patrzył, nie patrzył na nią z pożądaniem czy wstrętem. Patrzył po prostu jak na innego człowieka któremu są potrzebne pieniądze. Mulat położył jej ręce na biodrach.
-Stój. - powiedział i zdjął ją ze swoich kolan sadzając obok siebie. -Ty.. dlaczego to robisz?
-To moja praca.
-Jestem Zayn.
-Cher.
***
Blondynka wstała rano, przebrała się w swoje zwykłe ciuchy i po cichu wyszła z domu chłopaków.
Dostała sms'a od Katie, wybrała na telefonie opcje otwórz "Wpadnij na śniadanie :) xxx". Treśc sms'a bardzo ucieszyła dziewczynę ponieważ stęskniła się za swoją chrześniaczką.
Idąc, cieszyła się kolejnym słonecznym dniem w Londynie jakich mało.
-Czeeeeść ! -krzyknęła przechodząc przez próg mieszkania brata, a mały Timmy ją przytulił.
-Oooh jak ja się za tobą stęskniłam - również przytuliła ją Katie, za która niesfornie, ale jakże uroczo szła Lexi, którą Cher od razu wzięła na ręce. Weszli do kuchni, gdzie talerze i sztućce były rozkładane przez April i Emily. Z uśmiechem na ustach zasiedli do stołu.
-Dzień dobry aniołku - ucałował Cher w czoło. - kochanie - katie za to dostała całusa w usta.
-Mógłbyś się ubrać. - zwróciła mu uwagę konkubina
-Oj tam, oj tam. Dzieciaki dzisiaj jadę na cmentarz, ktoś chce pojechać ze mną ?
-Jaa! - powiedział uroczo Timmy, który słodko wyglądał z buźką całą umazaną nutellą, dołączyły się do niego również jego siostry. Rozbrzmiał telefon Cher, kolejny sms "Dziękuję za wczorajszą rozmowę, bardzo mi pomogła, możemy się dzisiaj spotkać w parku przy oxford street tak za 3 godziny? Zayn xoxo" w odpowiedzi chłopak dostał "oczywiście, nie mogę się doczekać" Jeremy zabrał rodzeństwo na grób matki. A panie zaczęły sprzątać po śniadaniu.
-Słuuchaj - zaczęła blondynka - bo ja mam taką sprawę.
-Mam ci pożyczyć ciuchy?
-Jak byś mogła.
-No to chodź. - Katie wzięła swoją córeczkę na ręce i poszły do sypialni, posadziła ją na łóżku i otworzyła szafę. - do koloru do wyboru.
***
Dziewczyna weszła do parku i rozglądając się na boki zauważyła chłopaka biegnącego w jej stronę.
-Cześć. - przywitał ją przytulańcem.
-Cześć. - usiedli na ławce i zaczęli rozmawiać, długo się nie na rozmawiali ponieważ podszedł do nich Jeremy.
-Aniołku dziewczynki zostawiłem przy huśtawkach. - powiedział podając jej Timmy'ego.
-Dobrze - uśmiechnęła się promiennie do obydwu braci. - Timmy poznaj Zayn'a, Zayn poznaj Timmy'ego.
-Ceśc - przywitał się chłopczyk.
-Cześć. - odpowiedział mu mulat, z nieco wymalowanym zdziwieniem na jego twarzy. Cher wzięła braciszka za rączkę i poszli bliżej placu zabaw, trzylatek pobiegł do sióstr, a Cher i Zayn ponownie usiedli na ławce.
-Em, ładne masz dzieci, twój chłopak nie będzie zły że się ze mną spotkałaś? - Cher parsknęła śmiechem - co cię tak rozśmieszyło? Ja się pytam serio.
-Tylko że to nie był mój chłopak, a to nie są moje dzieci. To moje rodzeństwo. - wyjaśniła mu, a chłopakowi od razu wskoczył uśmiech na twarz.
-Cher chcemy lody - przybieli do niej maluchy.
-Okej, to chodźmy. Jakie najbardziej lubicie? - zapytał ich czekoladowooki chłopak.
-Czekoladowe - powiedziała Emily. Poszli do najbliżej stojącej budki z lodami, i tak spędzili cały dzień razem. Wieczorem Zayn odprowadził ich pod sam dom.
-A więc to prawda co mówiłaś.
-Tak. - na zewnątrz można było usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła.
-Na pewno nie chcesz, żebyście dzisiaj przenocowali u nas. - zapytał z troską, spoglądając na maluchów.
-Nie, dobranoc Zayn. - każde z nich rozeszło się w swoją stronę. Dzieciaki od razu pobiegły na górę, a Cher posprzątała stłuczony wazon, aby nikomu nic się nie stało.